Maciejewski miał sentyment do kołysanek, być może dlatego, że Kołysanka na fortepian dedykowana matce była jedną z jego pierwszych, młodzieńczych kompozycji. Potem, w Dartington Hall, powstała druga, na dwa fortepiany (1938), następnie opracowana na zespół kameralny i na orkiestrę.
Kołysanka na fortepian i orkiestrę jest przykładem przeniesienia konwencji dziewiętnastowiecznej liryki fortepianowej na grunt muzyki orkiestrowej. Maciejewski wykazał tu kunszt kompozytorski, nie tracą przez ten zabieg nic z intymności, jaką cechują wykonania solistyczne. Przeciwnie, zwiększona obsada instrumentalna wcale nie zniszczyła nokturnowości, a niezwykła melodyjność tematów, ostinata w orkiestrze czy wahadłowy ruch w motywach (wykorzystywanie tercji i sekund) nie pozostawiają wątpliwości co do intencji autora. Do tego zniknęło gdzieś tradycyjnie współzawodniczenie pomiędzy partiami solisty i orkiestry (por. tematy eksponowane w instrumentach dętych), oba byty raczej się uzupełniają, co też współgra z „wyciszającą” konwencją niesioną przez programowy tytuł dzieła. Partie czelesty i harfy budzą skojarzenia z impresjonizmem – skupienie na barwie jest jedną z cech wyróżniających utwory Maciejewskiego, podobnie jak i jego „romantyzująca” emocjonalność. Jak określić więc jednym zdaniem Kołysankę? To prosta melodia, która pozostaje w pamięci niczym mantra i hipnotyzuje słuchacza.
Prawykonanie orkiestrowej wersji Kołysanki miało miejsce 20 grudnia 1975 roku w Redondo Beach. Utwór został dodany do napisanego w 1944 roku Allegro concertante i odtąd obie kompozycje funkcjonują jako dyptyk na fortepian i orkiestrę (choć oczywiście mogą też być wykonywane niezależnie).