Roman Maciejewski Życie - Małżeństwo (Wielka Brytania, Szwecja)

Można stwierdzić, że Koncert na dwa fortepiany jest dziełem, które jak żadne inne (z wyłączeniem Requiem) zaważyło na życiu kompozytora. Dzięki niemu bowiem został on zaproszony w 1938 roku do Londynu przez sekcję muzyki współczesnej Royal College of Music. Tam mógł zaprezentować się na koncercie zorganizowanym w Wigmore Hall i prawdopodobnie już wtedy poznać słynnego choreografa Kurta Joossa, który zaproponował my współpracę i zaprosił do artystycznej rezydencji w Dartington Hall (Totnes, Devonshire). Maciejewski opuścił więc ukochany Paryż i skorzystał z tej zawodowej szansy, choć wciąż mało wiadomo o jej realnych efektach (prawdopodobnie miał skomponować muzykę do dwóch baletów, ale w dokumentach pojawia się jedynie informacja o wykonywaniu kompozycji Maciejewskiego podczas tanecznych intermezz).

Natomiast dzięki temu angażowi (a więc i pośrednio Koncertowi na dwa fortepiany) zmieniło się życie prywatne kompozytora, który zakochał się w tancerce zespołu Joossa – Elvi Gallen i dość szybko wziął z nią ślub (19 grudnia 1938 roku). W najbliższe wakacje wraz z żoną, Szwedką z pochodzenia, wyjechał do Göteborga, aby poznać teściów. Tam zastał go wybuch II wojny światowej i do Anglii już nie wrócił…

Choć żona Maciejewskiego pochodziła z bogatej rodziny (była córką reżysera Henrika Gallena, a jej wujem był bogacz Axel Adler – armator i współwłaściciel linii oceanicznej Transatlantic), kompozytor musiał jakoś odnaleźć się w roli głowy rodziny i emigranta, który nie znał języka szwedzkiego, a musiał znaleźć zatrudnienie. Zarabiał więc tym, co potrafił najlepiej i co było językiem międzynarodowym – komponował i koncertował, na ogół w duecie fortepianowym (począwszy od wykonania w Göteborgu Koncertu na dwa fortepiany aż po tworzenie transkrypcji utworów dawnych mistrzów).

Szwecja to także miejsce, gdzie dokonał się wielki przełom światopoglądowy kompozytora, kluczowy dla jego dalszych losów. Stało się tak za sprawą zagrażającej życiu chorobie przewodu pokarmowego i nieudanym operacjom. Rychła wizja śmierci zaowocowała aktywnością na polu świadomej dietetyki (kompozytor został ścisłym wegetarianinem), a w sferze duchowej coraz bliższa stawała się mu filozofia Dalekiego Wschodu, w tym medytacje i hatha-yoga. Coraz mniejsze znaczenie zaczął przywiązywać do kariery zawodowej i pieniędzy, skupił się na kontemplowaniu codzienności i radości płynącej z samego faktu istnienia. Kontakt z naturą, sprawność fizyczna poprzez hartowanie ciała –wszystko to spowodowało znaczący przypływ sił.

Aby podziękować za wyzdrowienie, a jednocześnie złożyć hołd ludzkiemu cierpieniu, które podczas II wojny światowej osiągnęło przerażające rozmiary (Maciejewski zostawił przecież swoich bliskich w Polsce i nie wiedział, jak funkcjonują i czy wszyscy żyją) postanowił rozpocząć komponowania Requiem, które właściwie od początku uważał za dzieło swojego życia. Ostatecznie – jak na opus vitae przystało – tworzył je blisko 15 lat i zadedykował przede wszystkim ofiarom ludzkiej ignorancji i ofiarom wojen wszechczasów.

Równolegle jednak Maciejewski podejmował inną aktywność zawodową – stworzył np. Allegro concertante (prawykonanie 11 stycznia 1945 roku w Filharmonii w Göteborgu), współpracował z radiem, w którym m.in. grał co miesiąc utwory Chopina i recitale złożone z własnych kompozycji, pracował też jako akompaniator w szkole baletowej Ellen Lundquist. Poznał tam reżysera Ingmara Bergmana (prywatnie narzeczonego Lundquist), co wkrótce przełożyło się na współpracę – wschodząca gwiazda skandynawskiej reżyserii zaproponowała mu komponowanie muzyki do przedstawień wystawianych w Teatrze Miejskim w Göteborgu.

I choć wydawać by się mogło, że Maciejewski ustabilizował się zdrowotnie, zawodowo i życiowo, to jednak nie chciał zostać dłużej w Szwecji. Bezpośredni wpływ na wyjazd z tego kraju miał rozwód z żoną (sformalizowany 17 lipca 1948 roku). Już kilka tygodni później Maciejewski spotkał się w Göteborgu z Arturem Rubinsteinem, który zaangażował się w sprowadzenie kompozytora do Stanów Zjednoczonych. Ostatecznie, ponowna emigracja miała miejsce dopiero w 1951 roku, prawdopodobnie z uwagi na procedury wizowe. Czas oczekiwania Maciejewski skrócił sobie kilkumiesięcznym pobytem w posiadłości Jana Tarnowskiego w Szkocji, gdzie udał się w 1950 roku. Dzięki wsparciu przyjaciela mógł poświęcić się pracy kompozytorskiej nad Requiem.

Kończąc opowieść o małżeństwie Maciejewskiego i jego (pierwszym) pobycie w Szwecji, należy poruszyć wątek jego obywatelstwa. Wiadomo, że otrzymał obywatelstwo szwedzkie, ale nie jest wyjaśnione czy zrzekł się obywatelstwa polskiego. Może być też tak, że  miał obywatelstwo podwójne, a nawet potrójne (urodził się przecież w Berlinie).